Płot

Ostatecznie coś pękło. Ja i Bartosz złapaliśmy spinę. Ja strzeliłem focha. Kasia musiała się temu przyglądać. W pracy brak frajdy. I co dalej? Zgorzkniałem i podniosłem gardę. Zacząłem się odgradzać i szukać innego miejsca pracy i zamieszkania. Świadomie wybierałem dłuższą drogę do domu żeby pobyć sam. Wychodziłem też wcześniej do pracy, żeby nie konfrontować się z sytuacją. Kiedy dowiedziałem się, że kończy mi się kontrakt, kupiłem bilet do Polski na dwa tygodnie. Przez całe życie zdążyłem nauczyć się o sobie jednej rzeczy. Jeżeli, w momencie gdy odpuszczam temat (do którego podchodzę bardzo ambicjonalnie) czuję pewngo rodzaju ulgę i uspokojenie, to znaczy, że nie było szansy żeby mi się to udało i słusznie się z tego wycofuję. W międzyczasie zaczynają się dziać rzeczy dziwne. Chociaż, nie takie w sumie dziwne, co tak boleśnie oczywiste i zbieżne z tym co czuję, że nieprawdopodobne, niechciane i wypierane. Na przykład, gubię klucze - chyba pierwszy raz w życiu....