Perspektywa
Dalej w klimacie "krótko i na temat". Tym razem o perspektywie, czyli jak może odwalić komuś, kto patrzy tylko pod nogi.
Od momentu kiedy dostałem rower od Kirka, moje życie w Brighton przybrało zupełnie innego tempa. Mogłem zaczynać pracę wcześniej i kończyć później. W międzyczasie byłem nawet w stanie wyskoczyć na mały busking na North street. Natomiast, w kwestii wydatków nie byłem już ograniczony tylko do sklepiku na rogu, więc robiłem zakupy w dużym Tesco oszczędzając trochę grosza.
W przeciągu dwóch lub trzech tygodni, mój komfort finansowy przebywania w Brighton podniósł się na tyle, że zdecydowałem się na zakup szybszego roweru. To było niesamowite, że stać mnie bylo na prawie nową kolarzówkę za moją tygodniową wypłatę. Istny kosmos. Nie umiałem nie zachłysnąć się.
Patrzyłem na moją sytuację przez wąskie okienko możliwości i wygód jakie dawało mieszkanie w Anglii. Zupełnie zapomniałem o marzeniu jakie mnie tam zawiodło. W końcu zgłupiałem doszczętnie, podejmując jeszcze lepiej płatną pracę w budowlance. I to był początek końca. To takie "z górki" miałem na myśli w ostatnim wpisie...
Tak... zbliżamy się do brzegu tej opowieści. Możliwe, że skończę na 20 lub 21 wpisach, a potem...? Kto wie?
Photo by Jelle Canipel on Reshot
Komentarze
Prześlij komentarz